sobota, 19 marca 2011

KSIĘGA SKARG I ZAŻALEŃ...

niedziela, 07 lutego 2010 16:03
Tak sobie pomyślałam, że dopiero brak laptopa uzmysłowił mi, jak bardzo jestem przyzwyczajona do częstego bywania w sieci.... to raczej zły nawyk, prawda? :) Ale na razie nie chcę tego zmieniać!!!
W zasadzie niepotrzebnie go zanosiłam do naprawy, ponieważ i tak nic nie zrobili, a w protokole, serwis HP napisał, że testował cały system przez 5 godz. i nie stwierdził żadnych uszkodzeń... CIEKAWE.... a wyświetlacz jednak gasnął i działał jak chciał... raz dobrze, raz źle. Nadal boję się nim poruszać, żeby znowu nie wysiadł.
                
Muszę jeszcze napisać kilka słów, o tym, jak zostałam obsłużona w sklepie sieci AVANS kiedy zaniosłam go do naprawy... bo do tej pory nie mogę dojść do siebie :P
Otóż bardzo sympatyczny sprzedawca, najpierw sprawdzał co w nim nie działa, a kiedy po kilku próbach, jakimś cudem, udało mu się uruchomić mój laptop, spytałam, czy po naprawie zniknie wszystko co mam na dysku? Częściowo potwierdził, ale powiedział też, że jeśli chcę to TERAZ mogę zgrać na płyty to co potrzebuję :) COOO??? Chłopak z uśmiechem na twarzy, zrobił mi miejsce przy ich dużym biurku, ustawił komputer, podał krzesełko, przyniósł płyty.... a ja byłam w szoku :) Po godzinie już było mi wstyd, że tak długo tam siedzę, ale on co chwilę podchodził, grzecznie rozmawiał i powtarzał: proszę sobie spokojnie siedzieć, nie spieszyć się i po woli zgrywać.... no przecież nikt panią nie wygania :) Uwierzcie mi, że byłam w głębokim szoku tym miłym podejściem do klienta. A wspominam o tym tylko dlatego, bo kilka miesięcy temu, w zupełnie innym sklepie byłam kupić telewizor do mojego pokoju i trafiłam na tak wrednego sprzedawcę, że w pewnym momencie chciałam wyjść ze sklepu i pójść do innego. Tu wszystko było problemem. Wyraźnie dali mi do zrozumienia, że zrobili mi wielką łaskę, zgadzając się na przywóz tego telewizora do domu... myśleli, że wezmę go na plecy, czy co? A kiedy spytałam, czy przy okazji samochód zabierze ten stary telewizor.... spojrzeli na mnie jak na debilkę... jakbym popełniła jakiś totalny nietakt! Facet z tak nieprzyjemną i znudzoną miną odparł: no nie bardzo, ale jeśli da pani kierowcy na dobre piwo, to ewentualnie może go zabrać! SUPER - PALANCIE, a przecież to wasz obowiązek. Być może, gdybym kupiła jakąś plazmę za kilka tysięcy, to podejście byłoby inne, ale ja brałam tylko zwykły telewizor, średniej klasy, za kilkaset złotych, więc chyba uznali, ze takim klientem nie warto się przejmować.
Na szczęście, w dzisiejszych czasach, nieprzyjemna obsługa w sklepie należy do rzadkości.   


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz