niedziela, 20 marca 2011

"NA DEPTAKU W CIECHOCINKU"...

poniedziałek, 19 lipca 2010 21:04
W sobotę byłam na wycieczce w Ciechocinku :) Z powodu panujących upałów, bałam się tego wyjazdu, ale na szczęście moje stopy wróciły do domu całe i zdrowe, bez otarć ani pęcherzy :)
Tak więc, z samego rana zabezpieczona w napoje, ruszyłam autokarem w wyznaczonym kierunku. Na miejscu, już czekała na nas pani przewodnik, która w ponad 36 stopniowym upale, ciągała nas uliczkami Ciechocinka opowiadając różne ciekawostki na temat: grzybka, solanek, Parku Zdrojowego, dywanów kwiatowych, Jasia i Małgosi, pijalni wód itd.
Mój biurowy adorator "P", a tym samym prezes i organizator wycieczki dbał o mnie :) biegał za mną z piciem i nie pozwolił mi się odwodnić, wlewając we mnie hektolitry napojów ..... dobrze, że WC było blisko :))

                                    
            
            

Spacer z panią przewodnik, dla mnie i kilku znajomych skończył się obok Tężni, skąd pocichutku, niezauważeni udaliśmy się w przeciwnym kierunku niż reszta he he :) Znamy Ciechocinek, więc nas bardziej interesowały sklepiki, stragany z drobiazgami, gadżetami i biżuterią oraz miejsca, gdzie można coś zjeść, wypić i posiedzieć w cieniu parasola. Do grupy dołączyliśmy dopiero podczas obiadu ok. godz. 14.30 :) A po obiedzie, specjalnie dla naszej wycieczki rozpoczął się tzw. "FAJF" (dla niewtajemniczonych DANCING:)) Zespół muzyczny pięknie przygrywał, a wszyscy byli tak wyczerpani, że na początku nikt nie miał ochoty tańczyć - potem się rozkręciło. "P" oczywiście ścigał mnie do tańca i nie odpuszczał :) On wie, że czekam na operację kolana, w związku z tym nie mogę szaleć w tańcu, więc poszedł do zespołu i na specjalne życzenie, zamówił 3 "pościelówy" pod rząd, czym mnie wprost powalił na ziemię - ZWARIOWAŁ! I tym sposobem miałam już dosyć tańców na ten dzień, a głupio było mi odmówić :))  Eh, podobało mu się... naszeptał mi do uszka, oj naszeptał :)) ale co z tego, jeśli i tak nic z tego nie będzie... to nie ten typ, którego szukam :)) Potem z moją 4 osobową grupką, znów ruszyliśmy w miasto, a reszta została się bawić. Poszliśmy sobie pod Tężnie na popołudniową kawę i full wypas, apetycznie podane lody z owocami :) Mieliśmy wśród nas jednego wesołka, który ciągle nas czymś rozśmieszał i sypał kawałami, więc czas do odjazdu, zleciał nam w atmosferze salw śmiechu.

                

Tylko jednego szkoda! O godz. 19.00 w Ciechocinku zaczynała się "Cygańska noc pod gwiazdami" gdzie miał wystąpić Don Vasyl i inni. Niestety kierowca naszego autokaru był nieugięty i nie wyraził zgody aby wyjechać chociaż godzinę później. Tak więc, punktualnie o godz. 19.00 ruszyliśmy w drogę powrotną.
Mimo to, wróciłam zadowolona i uważam ten dzień za bardzo udany :)    


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz