niedziela, 20 marca 2011

SKRZYDLATE STRASZYDŁO...

sobota, 14 sierpnia 2010 22:37

                                       

Wczoraj przeżyłam chwile mrożące krew w żyłach :)
Tak ok. godz. 23.00 kiedy cichutko klikałam sobie po necie, przez otwarte okno, wpadł do mojego pokoju jakiś latający potwór, o dziwnie brzmiącym BZZZZ. Narobiłam krzyku, rzuciłam laptop, włączyłam światło i patrzę?... a tam, czarny, skrzydlaty robal, wielkości dużej muchy. Początkowo siedział sobie na suficie, ale kiedy zerwał się do lotu i widziałam, że leci prosto na mnie.... z przerażającym okrzykiem... Aaaaaa!!!... wyskoczyłam z pokoju jak oparzona, mając nadzieję, że ktoś się przebudzi i pomoże mi to coś zabić. Taaa, akurat!!! Ja tu toczyłam istną walkę na śmierć i życie, a oni spali jak susły. Z przedpokoju, na drżących ze strachu nogach, obserwowałam gdzie usiadł i zastanawiałam się, jak i czym, to paskudztwo zabić. Pobiegłam po mopa :) Wracam do pokoju - nie ma go! Z pół godz. nastawiałam uszy jak radary, szukałam po ścianach, suficie, zakamarkach... no nie ma, więc zgasiłam światło, ale dobrze wiedziałam, że gdzieś tam się czai, Miałam rację. Po chwili znajome Bzzz, sprawiło, że z panicznym okrzykiem stanęłam na równe nogi. Zapaliłam światło, wzięłam mopa w garść i z przerażeniem w oczach ruszyłam do walki :) Machałam mopem i uderzałam po ścianach jak opętana. W końcu udało mi się zrzucić go na łóżko - tam go dopadłam!!! Lekko oszołomiony jeszcze uciekał, ale wzięłam kapcia, zgarnęłam go na dywan i tam, z ulgą wyprułam z niego flaczki :) Dopiero wtedy mogłam spokojnie pójść spać.
Rano jego szczątki wessał odkurzacz :)))
Strasznie boję się wszystkich robali chodzących, biegających i latających... na szczęście rzadko je widuję.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz