Nasz ośrodek znajdował się na zboczu wzgórza, w związku z tym, już od świtu miałam możliwość podziwiania wspaniałych, rozległych, sudeckich widoków. Nie ukrywam, że na początku ledwie zipałam, kiedy wracałam z miasta ok.300m pod górkę, ale później nabrałam takiej wprawy, że nawet zadyszki nie miałam :)
W sumie, każdy dzień mieliśmy wypełniony po brzegi, za sprawą fantastycznego Kaowca, który już podczas śniadania organizował nam czas, informując o planowanych atrakcjach na dany dzień.... mówię Wam kochani, tyle tego było, ze chwilami brakowało nam czasu i kondycji, by skorzystać ze wszystkich propozycji.
Od początku byłam zdania, ze w domu sobie odpocznę :))) więc ile sił w nogach, chodziłam z kijkami po górkach i pagórkach... pojechałam na Złoty Stok do Kopalni Złota, gdzie pobiłam mój prywatny rekord i zeszłam 9 pięter pod ziemię :) Byłam też na wycieczce w Kłodzku, w Polanicy na nocnym pokazie kolorowych fontann. Mieliśmy przejażdżkę bryczką ulicami Lądka, przy wtórach i śpiewie lekko "znieczulonego" akordeonisty :)))) ... nasze "Hej sokoły" pewnie słyszało pół miasteczka :) Zorganizowano nam Bal Przebierańców, ognisko, wieczorki taneczne i wiele, wiele innych atrakcji :)
Przed wyjazdem, marzyłam by chociaż z raz zabrano nas za granice i co??? I moje marzenie spełniło się w 100%, a nawet w 200% :)
Do Czech (7 km) na przygraniczne zakupy, busik podwoził nas prawie codziennie, więc jeździłam tam do woli.
Natomiast największym zaskoczeniem i niespodzianką numer jeden, było zorganizowanie dwóch wycieczek: jedna do Pragi :) a druga do Wiednia w Austrii :) To, co widziały moje oczy jest nie do opisania!!! Wprost dech zapierała Wiedeńska, pałacowa architektura i Praskie Hradczany :) ... później to opiszę.
Krótko mówiąc, wróciłam zachwycona, nie tylko miejscem, ale również towarzystwem, które najchętniej całą dobę siedziałoby w naszym pokoju... także prywaty było niewiele :)))
Aha, jeszcze tylko dodam, ze zaplecze rehabilitacyjne było beznadziejne.... zabiegi marne, a masażysta wiecznie zasmarkany :))))
Od początku byłam zdania, ze w domu sobie odpocznę :))) więc ile sił w nogach, chodziłam z kijkami po górkach i pagórkach... pojechałam na Złoty Stok do Kopalni Złota, gdzie pobiłam mój prywatny rekord i zeszłam 9 pięter pod ziemię :) Byłam też na wycieczce w Kłodzku, w Polanicy na nocnym pokazie kolorowych fontann. Mieliśmy przejażdżkę bryczką ulicami Lądka, przy wtórach i śpiewie lekko "znieczulonego" akordeonisty :)))) ... nasze "Hej sokoły" pewnie słyszało pół miasteczka :) Zorganizowano nam Bal Przebierańców, ognisko, wieczorki taneczne i wiele, wiele innych atrakcji :)
Przed wyjazdem, marzyłam by chociaż z raz zabrano nas za granice i co??? I moje marzenie spełniło się w 100%, a nawet w 200% :)
Do Czech (7 km) na przygraniczne zakupy, busik podwoził nas prawie codziennie, więc jeździłam tam do woli.
Natomiast największym zaskoczeniem i niespodzianką numer jeden, było zorganizowanie dwóch wycieczek: jedna do Pragi :) a druga do Wiednia w Austrii :) To, co widziały moje oczy jest nie do opisania!!! Wprost dech zapierała Wiedeńska, pałacowa architektura i Praskie Hradczany :) ... później to opiszę.
Krótko mówiąc, wróciłam zachwycona, nie tylko miejscem, ale również towarzystwem, które najchętniej całą dobę siedziałoby w naszym pokoju... także prywaty było niewiele :)))
Aha, jeszcze tylko dodam, ze zaplecze rehabilitacyjne było beznadziejne.... zabiegi marne, a masażysta wiecznie zasmarkany :))))
Grażynko!
OdpowiedzUsuńGratuluję!
Najważniejsze , ze wróciłaś zachwycona! To jest najważniejsze. Ja tez wróciłem zachwycony i to opisuję. I dla mnie to były najpiękniejsze wakacje moich dorosłych lat. I dokładnie nawet nie potrafi wyjaśnić dlaczego?
Czyli razem, ale osobno doznaliśmy tych samych wrżeń.
No właśnie ja chciałem Wiedeń zobaczyć:)
I napisz co tam Ci się najbardziej podobało.
Pozdrawiam
Vojtek w locie do arbeit:)
Cudowny pobyt, sama chętnie bym się na taki wybrała :-)
OdpowiedzUsuńJak najbardziej polecam :)))
UsuńŚciskam i pozdrawiam
Ale tam Pięknie
OdpowiedzUsuńtam zawsze jeżdziłam na rehabilitacje pozdrawiam kama cmok
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo cieszę się, że to był udany wyjazd:) Przywiozłaś wspomnień co niemiara, więc będzie się czym dzielić z czytelnikami:) Tak sobie myślę, że chyba pora zmienić tytuł Twojego bloga. To już chyba nie zmagania z samotnością, a z codziennością:)))
OdpowiedzUsuńSerdeczności i uściski:)
Rodoreczku, Twój pomysł na zmianę tytułu bloga, bardzo mi się podoba.... może rzeczywiście już czas zmienić końcówkę, tak aby tytuł był bardziej aktualny?! Pomyślę o tym :)
UsuńŚciskam i pozdrawiam
CUDNIE!!!Ciesze sie razem z Toba ze swietnie sie bawilas(pomijajac tego zasmarkanego:)))Najwazniesze ze jestes zadowolona,i mimo ze do konca nie wypoczeta to szczesliwa,i wlasnie o to chodzi zeby byc szczesliwya:)
OdpowiedzUsuńMam pytanie,bylas w Klodzku?
Buziaki ,usciski,tak trzymaj:)
Ciesze sie ze bylas,to jest moje rodzinne miasto,mieszkalam tam do ukonczenia podstawowki:)
UsuńBuziole:)
Grażyno. Po kolei. Było piękniej niż to ja napisałem. Po prostu nie potrafię inaczej napisać.
OdpowiedzUsuńOtylia to WSPÓŁCZESNY SKARB. Też nie wiem jak to opisać.
Co do zaufania to ja bym żony tak nie puścił na wakacje.
Z facetem. Ale różnie bywa i jestem Joli wdzięczny.
W Amsterdamie byliśmy na stopie koleżeńskiej.
I jestem Otylii wdzięczny za wakacje do końca życia.
Po śmierci też:)
A jak tam w we Wiedniu? Mój kolega z podwórka tam mieszka.
Vopjtek do Grażyny
No w końcu jesteś na miejscu, mam nadzieję, że wyskokowych trunków w Czechach nie zakupiłaś? Dobrze, że był KTOŚ, kto wciągnął na górę za łapę.
OdpowiedzUsuńBuziaki.
Kochana i tu się mylisz hehe :) Przywiozłam 2 buteleczki śliwowicy :))) Jak na razie wszyscy żyją :)))
UsuńBuziaki
Wszystko kiedyś się kończy, piękne wakacje też, niestety....
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ty też miałaś udany czas wyjątkowo pięknego wypoczynku. Teraz pozostały wspomnienia - to dla nas.
Zdjęcia dla przyjaciół blogowych.
Czekam z niecierpliwością.
Pozdrawiam bardzo cieplutko:)))
Ależ CI zazdroszczę!!!!!!Byłam tam dawno(Grudzień 2003r)....Sanatorium po szpitalne,zapomniałam nazwy.Lądek Zdrój to cudowne miejsce!!!Bardzo bym chciała jeszcze tam pojechać!!! Pozdrowionka.
OdpowiedzUsuńZapewniam, że warto tam jechać :)
UsuńKilka lat temu była tam moja koleżanka i twierdziła, że to pipidówka zabita dechami... myliła się i to bardzo :)
Ściskam i pozdrawiam
Witaj
OdpowiedzUsuńPozwolisz że przysiądę u Ciebie na blogu :)
Polanica piękna mam miłe wspomnienia tylko że trafiłam na prywatną kwaterę i był lekki koszmar:) a widzę że Twój pobyt był ok :)
Pozdrawiam Ilona
POWIEM CI ŻE NA SAMYM POCZATKU JAK CHODZIŁAM TO BYŁO FAJNIE WSZĘDZIE SOBIE CHODZIŁAM ALE TERAZ 2000 ROK BYŁ I JUŻ GO NIE MA I PROBLEMY Z CHODZENIEM MAM I NIE WIEM CZEMU JEST 2012 ROK I ZARAZ BĘDZOE 2013 I NIC SIE NIE DZIEJE NIE WIEM CO MI JEST A LEKARZY NIE MA DOBRYCH JADE GDZIE NA REHABILITACJE ALE O TYM KIEDY INDZIEJ POWIEM BO NIE WIEM GDZIE CMOK KAMA
OdpowiedzUsuńHmmm, zastanawiam się czemu jedna osoba nie ma twarzy???? To mi przypomina poetę który pragnie z całych sił pisać o miłości lecz wstydzi się słow miłości!!!Wojtek już poraz który pisze że miał wakacje swego życia i że nawet nie umie uchwycić z jakiego powodu!!!Jak przypuszczam wie , że wstąpiły w Niego nowe siły i nowa energia i jakby pomłodniał ale nie umie nazwać tego po imieniu!!!Powinien Żonę mocno wycałować że pozwoliła Mu na takie wakacje!!!Żona Wojtka musi być wspaniała Kobieta skoro zgodziła się na taki wypad!!! Wojtek powinien zapytać swojej Żony czy zauważyła po Jego powrocie ten błysk w oczach!!!PRAWDZIWIE KOCHAĆ TO TAK POSTĘPOWAĆ BY U TEJ DRUGIEJ OSOBY ISKRZYŁY SIĘ OCZY!!!Hmmm ale zastanawiam się czemu ta jedna osoba nie ma twarzy????
OdpowiedzUsuńOj Zbyszku, Zbyszku :) odpowiadając na Twoje pytanie, ta osoba bez twarzy nie życzy sobie, bym publikowała Jego wizerunek, wiec szanuję Jego decyzję... tym bardziej, ze to mój blog, a nie Jego :)
UsuńPozdrawiam
To jeszcze był czas na rehabilitację?!!! Czytając o eskapadach organizowanych przez Kaowca, miałam wrażenie, że specjalnie na potrzeby, rozciągał dobę niczym gumę ;)).
OdpowiedzUsuńWspaniałe wakacje i pewnie aż żal było wracać. Może więcej zdjęć?
Vehuan
Poszukaj. bloog.pl
Świetny pobyt :) Będziesz miała co wspominać. Jak mam podobne wrażenia z Polanicy Zdrój, a sanatorium w którym byłam to Wielka Pieniawa, mieszczące się zaraz przy fontannach, na pokaz których pojechałaś ;)
OdpowiedzUsuńRehabilitację miałaś w postaci wędrówek i tańców ;)
pozdrawiam serdecznie
Polanica jest piękna,urocza i na 1000% tam wrócę ale Lądek i Złoty Łan ma coś w sobie magicznego a szczególnie CZŁOWIEKA który pełni tam kilka funkcij i według mnie jest nie zastąpiony,bardzo serdecznie i gorąco pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo prawda, ów CZŁOWIEK, to dusza człowiek, który pomagał nam we wszystkim, woził na granicy.... zawsze uśmiechnięty, zawsze miły i sympatyczny, choć czasami wydawało mi się, że pracuje 24 godz, na dobę. Miło wspominam ten pobyt :) Pozdrawiam serdecznie
UsuńBardzo się cieszę, że mój post spodobał Ci się :) Chętnie wróciłabym do Lądka Zdrój, ponieważ, to piękne miejsce!!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)