sobota, 19 marca 2011

GRZANKA W SKALI MIKRO...

środa, 28 kwietnia 2010 18:31
Jak żyć żeby przeżyć? Często zadaję sobie to pytanie! Nie łatwo jest żyć w dzisiejszej rzeczywistości, pełnej ludzkiej zawiści, bólu, cierpienia, fałszu i zakłamania. Nie tak miało być... no przecież miało być pięknie, słodko i kolorowo, i co? Rozczarował mnie świat w którym przyszło mi żyć.
Nie wierzę w reinkarnację, ale  może lepiej byłoby w następnym wcieleniu odrodzić się w świecie mikro?  Jako malutki robaczek, dostrzegalny ludzkim okiem tylko za pomocą szkła powiększającego? A może lepiej obudzić się, w małym wielkim świecie innych straszydełek takich jak pasikoniki, pająki, biedronki albo motylki? Przecież ich życie nie różni się aż tak bardzo od życia człowieka i pod wieloma względami przypomina nas, ludzi. Czasami ich życie wydaje się wręcz prostsze i lepiej zorganizowane, niż nasze. Oni również budują własne domy, zajmują się poszukiwaniem pożywienia, walczą o przetrwanie, pracują w wielkich firmach zatrudniających tysiące osobników. Jak my, pędzą na obiad, desperacko poszukują partnera, kochają się, rozmnażają, wychowują własne dzieci, zażywają kąpieli wodnych, a od czasu do czasu nawet znajdują czas na zabawę. Są wśród nich stroszące kolorowe piórka wytworne damy i zapracowane gosposie... drapieżcy i niewiniątka... zazdrośnicy i zabójcy. Kto wie, może one również mają swoje skrywane marzenia, codzienne obowiązki, nudną pracę i długą drogę domu.

                      
                       [motyl20.jpg]
Gdyby mogły mówić w naszym języku, ciekawe co chciałyby nam powiedzieć? Zastanawiam się, jeśli miałabym wybór, kim chciałabym stać się chociaż na krótką chwilę? Pająkiem na pewno nie! Brrrr! Ich obecność akceptuję tylko w trakcie trwania Babiego Lata, bo ciężko wyobrazić sobie ten ciepły okres bez pajęczych nitek srebrzących się w promieniach słońca. W innych sytuacjach te małe i duże, włochate potwory wzbudzają we mnie strach i odrazę Fuuuj!!! Pracowitą mróweczką raczej też nie chciałabym być, no chyba że byłabym ich królową hehe. Żuczkiem, toczącym cuchnącą kulę przed sobą, niczym Syzyf zmagający się z kamieniem większym od niego? Nieee!!! Pozostaje MOTYL. To on dokonuje największej metamorfozy... z brzydala, przeobraża się w pięknego owada. Zazwyczaj budzi zachwyt... podziw piękną barwą skrzydeł i delikatnością. Czasami porwany przez wiatr, wzbija się w górę, by po chwili osiąść w kwiecistym ogrodzie, wśród pachnących krzewów i roślin. W tak idealnym świecie piękna, kolorów i zapachów, chyba mogłabym żyć.... chociaż krótki moment.
To na razie tyle, robaczki :)))


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz